Kult

Baranek
Ech ci ludzie, to brudne świnie, co napletli o mej dziewczynieJakieś bzdury o jej nałogach, to porostu litość trwogaTak to bywa gdy ktoś zazdrości, kiedy brak mu własnej miłościPlotki głodzi, mi nie zaszkodzi żadane obce zło na mój sposób widzieć jąref.Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylekKrzywde robią mojej panience, opluć chcą ją brudni zboczeńcyDobić chcą ją w morzu zawiściParanoicy, podli zboczeńcy, utaplani w brudnej rozbuście, a na gębach fałszywy uśmiechByle zagnać do swego bagnaAle wara wam ja ją przeciesz lepiej znamref.Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylekZnów ją widzieli z jakimś chłopem, znów pojechała do San TropezLetras de cancionesZnów męczyła się, Boże drogi!Znów na jabłukach myła podłogi, tylko czemu ręce ma białe?!Miałem zapytać, zapomniałemCiało kłoniąc, skinęła dłoniąPadła skronią w skrońZnów zapadłem w nią jak w tońTa dziewczyan pięknie się staraKosi pieniądze, ma JaguaraTrudno prace z miłością zgodzićŻadziej może do mnie przychodzićTylko pyat kryjąc rumieniecCzemu patrze jak potępieniecCzemu zgrzytam kiedy pyta czy ma ładny biustCzemu tocze piane z ustref.Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylekA przed nią bierzy baranekA nad nią lata motylek From Letras Mania